poniedziałek, 27 stycznia 2014

Trismastri

Drzewo


Miejski fenomen - na ulicy ***** otworzono mały sklep mięsny, w którym rośnie drzewo.
Pisały o nim już wszystkie lokalne gazety i portale, codziennie mnóstwo jest klientów. Każdy kto wchodzi, dotyka pnia, gładzi korę, obserwuje, uśmiecha się. Fenomen. Dziwo. Niespodzianka.


Dlaczego nie zatrzymywali się przy drzewach, które codziennie mijają po tysiąckroć na swojej drodze?

A drzewo stoi i patrzy na krew i kości, na krew i kości. Bo przecież mięsny. 


niedziela, 26 stycznia 2014

cher

Tę piosenkę Lily napisała jako ironiczną, ale ja...


Cheryl Tweedy


I wish had qualities like
Sympathy
Fidelity
Sobriety
Sincerity
Humility
Instead I got lunacy
Yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah

I wish I could fit myself in my pocket
And tie myself to a rocket
And send myself to outer space
I wish I had a different face

I wish my life was a little less seedy
Why am I always so greedy?
Wish I looked just like Cheryl Tweedy
I know I never will
I know I never will
I wish my life was not so boring
Every weekend four to the flooring
Don't get me started on Monday morning
Get with the other girl
Get with the other girl

I wish I could apologize
Be dignified
Wish I could look you in the eye
And tell you that I never lie
And wish that I could stop the cries

Don't wake me up today
Under my duvet's
Where I wanna stay
Don't wanna come out to play
Doesn't matter what you say anyway

środa, 15 stycznia 2014

Stolen

Stolen from moon-cult.com

Resolutions


Eat well
work hard 
meditate
be present
make love to your body
be curious / people places books 
spend time in nature
fall in love with woman friendships

minimalism

know who you are





niedziela, 5 stycznia 2014

Jar r

Słoik


Choroba znów nagabuje mnie do tracenia czasu. Tym razem z nudów przypomniałam sobie o zeszłorocznym, tumblrowym pomyśle, który aż do tej pory stał na półce w moim (nie moim już) domu.
Miały być to zebrane w słoiku szczęśliwe chwile. Drobne przyjemności, chwile światła, zapomnienia.
Oczywiście dobrnęłam ledwo do kwietnia. A teraz, czytając małe, kolorowe karteczki nie odnajduję prawie żadnych śladów w sobie po tamtych momentach. Czy były wypisywane "na siłę"?A może przyćmiły je rewolucje późniejszych miesięcy? Tylko kilka potrafię przywołać i być wdzięczna, choć minimalnie.

- kilka komplementów na temat mojej urody (ach ty stworzenie, próżne i zakompleksione!)
- kartki pocztowe kupione dla mnie przez Anikę
- "Szuflada Szymborskiej" i jej maszyna do pisania, spotkanie z Sylwią
- cudowny, miękko padający śnieg
- poczucie wsparcia i zrozumienia przez niektórych członków rodziny (chwiejne, ale zawsze)
- starsza pani z balkonu zawołała, że mam ładne buty; słoneczna niedziela
- piękno Jessicki Chastain
- podróże powrotne z Krakowa
- wieczór z Dominiką w ich cudownej kuchni,słodkie wino, kolczyki, plotkowanie (jedna z moich ostatnich wizyt tam, niestety...)
- pierwsze dni na oddziale, ludzie
- słuchanie Nory Jones w łóżku, z kotem, przy świetle choinkowych lampek
- czekolada truskawkowa z piękną Igą w "Melonie"
- urodziny Marcina w "Masali', plac zabaw, zespół Svinge
- Marcin spacer, Marcin wiadomości,Marcin "Zaplątani"

A potem już rewolucje. Od związku, przez wyniesienie się z domu, po nowe studia tutaj...
Rewolucje kuchenne - histerie na nóż i cztery ręce, na czułość i wrzaski, na niechęć i przemęczenie.



Tak teraz myślę...


Chyba najbardziej uszczęśliwiają mnie ładne rzeczy, Gdyż nie jestem zdolna do odczuwania szczęścia, ani łapania chwil, ani radości z drugiego człowieka (mimo nielicznych wyjątków). Pustkę pesymizmu, pustkę pustki, krzyki niepokoju, ciężkość znudzenia zmazuje tylko piękno. Które zazwyczaj i tak chomikuję, zamiast podziwiać. Bo "teraz nie jestem gotowa zachwycić się nim tak jak trzeba". I leżą odłogiem wypatrzone błyskotki, znalezione piosenki i zdjęcia, kartki, filmy... 

Czy jest sens tworzenia takich słoików ze szczęśliwymi chwilami?
Aby po roku przypomnieć sobie o swojej niekonsekwencji, i że te wszystkie blogowe pomysły nijak się mają do szarej rzeczywistości? Żeby odkryć jakieś momenty, których w większości już się nie pamięta, które były jak jest przepływ czasu?

A może pisać dzienniki? Systematyczne blogi? Kalendarze urywków myśli,czy kalendarze z opisem każdego dnia? Pisać tu, czy pisać tam? Pisać o sobie, czy o kulturze? W zeszycie, w kalendarzu,w internecie?

Odpowiedzcie. 



A skoro już o słoikach mowa.


.

.