sobota, 29 października 2011

Felt riot, touch gas. A key.





I had a dream. There was her in it. And a boy, a son of the local poet. He was warm and he gave me strenght. I feel him all day. I need him all day. I wonder if I can do some magic. If magic from dreams works.

Need a sign.


PS. Magic from dreams doesn't work. 




wtorek, 25 października 2011

Justice

Everything provokes me into hysterical questions about my own identity. Two different me -s are fighting fiercely. I feel like my future depends on which one will win. It's sick, it's mad. None of them reflected on my face. I'm prisoned in them and in my apperance. Everyday being more and more malignant, whiny and empty. Hating myself.
And should I go back to him? Am I determined? If I can't control myself and always be unhappy what's the difference what I choose? Maybe it's wise to spend your life next to man who loves and cares?
I read some time ago that " the whole thing is all just about having someone who would hold your purse"

Watching again a film from my prom night. Joy by choice. Dance by joy. Hating  apperance. People I know. People just dancing in nice outfits.
But that was a good night. Past life. No continueing.

And what? Yes... Another thing I read and what I do feel - it's always a mad ride from being too confident and vain to absolutely hating and depreciating my value. No middle. No fucking middle point.
 Do I madly need admiration?! Do I?! Eternal pursuit. Cultural pressure. Disguesting.

I think I should shut up and just stay only a fuckin  intelectualist.







sobota, 22 października 2011

Cause you missed all the race


Jeśli nie znajdę w tym wszystkim jakiegoś pranaturalnego ładu, to oszaleję. 

3 weeks. I am a bitter, grimaced, Ulgly Face. 







niedziela, 16 października 2011

Won't give it up, but beg this way

seksowność                  
w szaliku zaplątanie
poza 
garbienie
gesty
opadłe ręce
niski śmiech
marudzenie
siła piękna 
słabość romantyzmu

słodycz z posmakiem luksusowej goryczy

ostro-kwaśne mdłości

piękna - brzydka - piękna - brzydka - piękna -brzydka
mów co chcesz, człowiek rozumny wierzy zmysłom
























czwartek, 13 października 2011

Colomb

Boję się, że pewnego dnia przestanę chcieć wracać na weekendy do domu.
Boję się, że wciągnie mnie miasto nocą i dynamika jego świateł.
Boję się, że znajdę dobrych znajomych.
Boję się, że pojawi się artyzm i zabawa. 
Boję się, że tu zostanę, że tu będzie mój dom.
Boję się, że przestanę być tym kim jestem.
Boję się, że przestanę mieć w środku to, co mam. 

W końcu: "po każdej zimie przychodzi wiosna, nawet, gdy bardzo jest spóźniona..."


poniedziałek, 10 października 2011

sobota, 8 października 2011

I don need those car crash colours

W domu już Jesień. tam nie. Z resztą nie czas i nie oczy, by się  rozglądać. Ani by tęsknić. Ani by myśleć. Ani by czegoś chcieć.


Tygodnie, co trwają sto lat. 
Ciało, co nie ma świadomości siebie.
Tożsamość, co odeszła. 
Proste potrzeby, co muszą być zaspakajane.


Gołębie żywe i martwe. 
Teksty, których pełno. 
Usta, które pierzchną. 
Autobusy, które mkną.
Kieszenie, które są pełne.
Rzeczy, których za dużo i za mało.

Obracam się wokół wszystkiego i wszystko obraca się  wokół mnie.




...........

środa, 5 października 2011

Noone let u

Charles Bukowski

głowy bez twarzy


oszaleć, zabić się czy
ciągnąć dalej?
 
siedzieć tu teraz to
groteskowo doskonale
zajęcie: z niczym
nieporównywalne.
 
porażona przeszłość i krotka
przyszłość.
 
w takie dni
można dostać chandry
z powodu wróżby w chińskim
ciastku.
 
listopad wkrada się na czworakach
jak trędowaty.
 
a może jest jednak gdzieś jeszcze
dla nas
miejsce.
 
nie chodzi o działanie
tylko o czekanie,
 
nie o czekanie
tylko o trwonienie.
 
nie o trwonienie
tylko o trwałość tego
co strwonione.
kto tak właśnie wierzy
ten przytakuje.







pictures from weheartit.com

sobota, 1 października 2011

Hidden agenda

I woke up this morning and my life wasn't mine anymore. 
October came. It's a brand new life and I know nothing about it. 
Except the fact that it will bring a lot of new mistakes... 




Tommorow - suitcases, train and big city

.

.