Opędzam się od myśli, odganiam od kota, który i tak znajdzie sposób, żeby wejść z łapami w moje osobiste zamieszanie. Cisza przed wyzwaniem. Rozdrobniłam się ostatnio na różne aktywności, zmarnowałam czas. Porzuciłam to miejsce z niewygody, z braku słów, kontekstu. Dzielę się na tamtym tym co widzę, a tym co myślę i czuję naprawdę nie ma sensu się zajmować. Ile można. Zaczyna mnie gnieść to podzielenie, bo zamiast wielu miejsc do publikowania, co miało ułatwić sprawę i potrzebę kontroli, mam dylematy, która treść gdzie powinna się znaleźć i czy w ogóle, w rezultacie w ogóle. A jednak żal mi tego tu - tych dat, myśli, przyklejników. Całego tego mojego pożalsięboże stylu wypowiedzi, który ma wdzięk i jeszcze mnie rajcuje, bo lubię siebie bardziej, gdy się czytam, a nie gdy się myślę. A ja dzieję się, jest przecież poza kontrolą.
"Pani Bovary to ja" - Pani Bovary z tobą w wannie, z autonomią przy własnym biurku, z przewidywaniami, co do następnego mroku, z naprawdę nieznaczną, lekką i kruchą nitką ciekawości co dalej. I irytującym kotem, co znaczy więcej, bo jest poza wszystkim.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz