piątek, 16 sierpnia 2013

neverletmego

I znów tak strasznie brakuje mi własnego miejsca na ziemi. Dziś kończy się niemalże idylliczny, trzytygodniowy urlop domowy. Już znów Tu nie jest Moje. Na dniach powrót na wynajem, na podwórkowe krzyki, dziecięce tupoty, niewłasność, niezręczność, nasłuchiwanie, trzaśnięcia od strony tylnego wejścia, wszechobecny kurz. NieDoDomycia. Nie Do Dom Ycia. Nie Bo Dom...

Kolą w oczy wszystkie mijane strony i zdjęcia z wyposażeniem wnętrz. Własnoręcznie pomalowane schody, własny wieszak na kurtki w przedpokoju. Własny brud, deska do krojenia, kosz na pranie, kozaki w progu. Firanka wylatująca w powietrze, za krawędź.

Od wczoraj kolejne zdefiniowane zaburzenie . Krótki artykuł, szybka diagnoza. Mija po 40., ponoć. 
Teraz siedzę i myślę, czy to jeszcze ja. I czy będziesz mnie traktował tak samo.

Wczoraj jeszcze mi się chciało. Dziś już nic się nie chce. 
A to dopiero piątek. Do wiru zajęć jeszcze dwa okrutne dni.



Nowe przedmioty, po co to było. Wszystko w pył. Wszystko i tak będzie zepsute. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.

.