Kiedy nic sobie nie mówisz, kiedy nie znasz swojego własnego języka, musisz liczyć na swoje ciało - na swojego wroga, bolesnego kompana, śmiercionośną powłokę. Ono powie ci, że nie możesz wziąć pełnego oddechu - to znaczy, że się przejęłaś i cierpisz, zastanów się dlaczego. Ono ukłuje cię bólem w karku i nad lewą łopatką - za dużo pracujesz, za bardzo udajesz, za dużo dorosłego życia. Ono wpuści ćmy do płuc i lekko opuchnie oczy - chciałabyś płakać, ale nie wiesz dlaczego, nie czujesz, więc nie potrafisz.
Bądź cierpliwa. Zatrzymuj się nad każdym gestem, głaszcz powietrze między sobą a światem, żeby przebić się przez grubą szybę akwarium, które pojawia się, żeby cię chronić, bo nie wie, że wtedy robi ci właściwie nie-życie.
Tętno takie szybkie, takie szybkie, takie...
Zza okna dochodzą dziwne grzmoty - jakby walił się dom, jakby ktoś rozbierał ściany. Nie wiesz co to.
Przeszywa cię ta melodia i teledyski wspomnień, tak ubarwionych, że prawie ich nie było?
Zamykam drzwi. Będę słuchać gwiazd i łapać sny. Może wrócą słowa, melodie, obrazy - będą wyskakiwać jak króliki spod nóg, gdzieś w wysokiej trawie (jako mała dziewczynka najczęściej rysowałam "dziurę, do której wpadła Alicja"). Może znajdę więcej sióstr, które wplotą mi we włosy pióra, skoczą ze mną do lodowatego morza i będzie to przyjemne. Wyjdę ze szklanego ekranu, wyjdę do każdej chwili i będę czuwać, sama, ale nie samotna. Wrzosy na parapecie nie uschną, wszystko będzie ciągłą transformacją, ciągłym ruchem. Światło, jaźń, energią będzie wszystko, koliście. Między dwiema dłońmi zadzieją się cuda i może będę brzmieć jak opętana, ale...
Wszystko będę zapisywać, w każdej możliwej formie, w każdej formie jaka istnieje. Będę życiem, tworzeniem, słowem i milczeniem.
Miałam sen, że nie trzeba było wybierać i nie było poczucia winy. Jasne korytarze, określone kierunki, skromne uprzywilejowanie. Nie mogłam się wyprostować, ale za to umiałam się uśmiechać.
Byli dla mnie i było bezpiecznie. Może miałam sukienkę na szelkach i może byłam po prostu zwyczajna. Może po drodze coś się zgubiło, albo jakieś ulice były zbyt ciemne.