Nie wiem skąd mi się to nagle wzięło w głowie, kompletnie nie na temat innych myśli.
Ale zapisałam sobie.
Interpretacja bardzo subiektywna kogoś, kto na historii sztuki zna się prawie nic.

Która z postaci lub
rzeczy na tym obrazie jest tytułową wojną?
Uwagę skupia
najpierw wychylająca się zza mężczyzny piękna dziewczyna. Przygląda mu się
badawczo, to na pewno ona dała mu kwiaty, by znęcić, dać mu znak, że rozumie
jego wrażliwą duszę poety. Jej spojrzenie nie jest łagodne, choć rysy tak.
Wbrew pozorom nie jest jednak delikatna, ma jakieś ukryte intencje.
A może wojna to
skradająca się staruszka, która pragnie przeszkodzić kochankom lub jeszcze
nieznajomym, by ich spotkanie nie owocowało dobrem ani radością? Staruszka stoi
na silnych, niemalże męskich stopach. Stąpa twardo po ziemi, jest doświadczona,
zbliża się niepostrzeżenie i nikt nie zna jej zamiarów. Czy chce obrócić
wszystko w pył?
A może spustoszenie
niosą na swoich skrzydłach demoniczne motyle - smoki? Wyjęte prosto z
halucynacyjnego snu po wieczorze z opium? Szelest ich skrzydeł będzie odtąd
unosił się nieustannie, nie pomoże zamknięcie okien, ani schowanie się w
piwnicy, szum dotrze wszędzie, dotknie każdego.
Nie, wojną jest
mężczyzna. Wojna zawsze jest mężczyzną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz