Zawsze lubiłam też definicje, dobrze się czuję w określoności. Miejsce do myśli, miejsce do skarg, miejsce do cytatów. Chciałabym się tym dzielić, ale już od dawna słychać to tylko jęki, znudzone jakby same sobą. No i tykanie zegara, martwe ramki na ścianach. Nieokreśloność powoli wtacza w tą sieć agonię. Pokruszone kawałki zapału i natchnienia zawędrowały w czeluście starszych wpisów, czasem tylko uniosę przykrywające je prześcieradła, żeby sprawdzić jaka ja siedzi pod nimi, taka sprzed roku. Inna? taka sama. inna.
Przez tamten, "światowy", nieco pusty i kolekcjonerski blog brak mi powodów by tu bywać. Nie lubię tej ciszy, a nie mam siły zabiegać o uwagę. Robię to tam. Jak pierwsza lepsza blogowa dziwka. Bo wierzę w to, co chcę powiedzieć i pokazać. Bo to moje skarby, ale po co smokowi skarby, gdy nie może o nich pisać czytywanych opowieści?
Skarbnica przedmiotów i chwil nieosiągalnych - to tam. Tu - skarbnica chwil zmarnowanych. Kiedyś się przyda, chyba że zniknie to niby-nieulotne cyfrowe, zerojedynkowe królestwo przegadania.
Cytat z/na dziś:
"It's not that it goes too fast
It's just that it goes at all"
Pomyslałam o tym, tylko po co?
Dla siebie mi się nie chce.
Chciałabym popisać i poczytać wzajem.


Jakoś zaprzestałam blogowania, czego czasem żałuję - przecież ten blog to cząstka mnie! Dlatego go nie usunę.
OdpowiedzUsuńPisz, Kochana Linn, pisz, kiedy tylko masz czas, siłę i ochotę - nawet jeżeli miałoby to być zgrzytliwe narzekanie. Może zbyt wzniośle to brzmi - ale przecież tak tworzy się historia.