środa, 30 lipca 2014

/... /.





Od dzisiaj będę po prostu miła. Mimo strachów i złości i wątpliwości.
Tyle czasu byłam zupełnie okropna. Tylko, czy da się przeskoczyć samego siebie?





Thanks, Loc




czwartek, 24 lipca 2014

Capucine

Kiedy pąkla jest zaniepokojona, zwija się w kuleczkę.

Kiedy ja jestem zaniepokojona, bardzo chcę wziąć koc i zwinąć się w kłębek w przyczepie jeepa, albo w dziurawym, otoczonym słupkami asfalcie. Kiedy jestem zaniepokojona, ziewam co kilka sekund, jakby coś we mnie chciało wyjść zaczerpnąć powietrza na całą szerokość. Kiedy jestem zaniepokojona, dzikie koty uciekają przede mną z masek samochodów.

Wychodzę więc i idę, próbując oddychać, w dalszą część ulicy, moją małą "angielską" dzielnice, gdzie odpoczywa znużona i wysoka biała róża, której nikt nie chce przemalować na czerwono, gdzie ktoś trzyma smukłe butelki wzdłuż okien, gdzie na parapecie siedzi w spokoju kolejny kot, a przy lampie wisi stara, zapomniana jemioła. Gdzie drzwi zapraszają na schody czujnikami ruchu, w żywopłocie zasypiają ptaki, gdzie w podwórku można znaleźć werandę jak u Czechowa i papierowe serduszko na szybie.

Wracam, a podłoga usiana kartonami. Znów.







wtorek, 22 lipca 2014

Ualia

Znów nogi mi się plączą, jak przy przeskakiwaniu przez kałuże. A to nie kałuze, tylko miejsca. Kółka walizki bynajmniej nie zwiastują wakacji. Z resztą, co by to dla mnie miało znaczyć?
Stoję nad tymi zwałami szmat, które zwą się być moimi ubraniami, ale ani mi w nich ładnie, ani przyjemnie. Przynajmniej teraz. I ziut, i ziut, i ziut, i ziut. Kółeczka.
Kolejny dom, nieswój i krótkie wczasy w kiedyś swoim. Ironia losu. Czy dwudziestoparolatki zawsze musza się wałęsać, chyba że są grzeczne i zostaną u mamy? Wcale nie tak fajnie jak na Brooklynie, jak w HBO i na blogach z Nju Jorku.
Nowe, nowe, nowe. Nie tak sasyfione, a może? Nowe, nowe, nowe, nowe.
Trochę sie czuję jak zwierzątko przenoszone z klatki do klatki, ale przecież sama sobie ją utkałam ze słomy, co mi teraz drażni nos i kicham.

Kubek herbaty mnie nie nęci, zwijam się z ochotą i szukam dźwięku i szukam myśli w suficie, ale zaraz się dobiera do potrzeb elektronika i klawisze sieciowego umysłu i koniec drzemki od życia, uciekam w wirtualia.







wtorek, 15 lipca 2014

Cold Kyla



Taka ładna Kyla, która jeszcze ładniej metaforyzuje.


Baby you need to leave,
cause i'm getting drunk on your noble deeds
it doesn't matter that they don't get done
when i feel this cold they're like the fucking sun


czwartek, 10 lipca 2014

Pominięcie

Czy jest pani już na to gotowa?

Na co? Na pociąg, na ambicje, na zadanie sobie pytania, czy to dla mnie, czy dla jakiejś pułapki, która przecież jest mną?
Lubię siedzieć i słuchać kiedy w końcu zrywacie z siebie firanki, kiedy kolejna z was dołącza do grona kobiet, te pierwsze drgnienia, pierwsze nagie spacery po chłodnych kafelkach łazienki.
Uśmiecham się, zazdroszczę wam tych przesunięć, tych splątań, wspominam.
Patrzę z góry na swoje ciało, znudzona powagą sytuacji, nie ma tam już nic z pierwszej młodości, tylko szorstkość przyzwyczajenia. 
dobrze, że służy mi szkielet, szkieletu nie ma gdy się kochasz, za wszystko odpowiada skóra i mięśnie
szkieletowi można zaufać, jest ironiczny, niewidzialny, doskonale dobrany, ale wcale nie strojny

Gdybym nie mówiła językami ludzi i aniołów, a miłość bym znała...

Niosę kopertę jak kukułcze jajo, stuk - pieczątka, portfel puszcza się na prawo i lewo. 
Jaka jestem zabawna z tymi słowami, jak są skomplikowanie piękne, fikuśnie dobrane, wdzięcznie proste, takie jak tyle innych, ale przecież nie w najbliższym otoczeniu. Lecą jak lawina, lawinka, strumyczek, fajerwerk, zimny ogień, pula skojarzeń, och jakże ładny obrazek. Och jaki kompletnie bez znaczenia!







.

.