czwartek, 24 lipca 2014

Capucine

Kiedy pąkla jest zaniepokojona, zwija się w kuleczkę.

Kiedy ja jestem zaniepokojona, bardzo chcę wziąć koc i zwinąć się w kłębek w przyczepie jeepa, albo w dziurawym, otoczonym słupkami asfalcie. Kiedy jestem zaniepokojona, ziewam co kilka sekund, jakby coś we mnie chciało wyjść zaczerpnąć powietrza na całą szerokość. Kiedy jestem zaniepokojona, dzikie koty uciekają przede mną z masek samochodów.

Wychodzę więc i idę, próbując oddychać, w dalszą część ulicy, moją małą "angielską" dzielnice, gdzie odpoczywa znużona i wysoka biała róża, której nikt nie chce przemalować na czerwono, gdzie ktoś trzyma smukłe butelki wzdłuż okien, gdzie na parapecie siedzi w spokoju kolejny kot, a przy lampie wisi stara, zapomniana jemioła. Gdzie drzwi zapraszają na schody czujnikami ruchu, w żywopłocie zasypiają ptaki, gdzie w podwórku można znaleźć werandę jak u Czechowa i papierowe serduszko na szybie.

Wracam, a podłoga usiana kartonami. Znów.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.

.