Czy jest pani już na to gotowa?
Na co? Na pociąg, na ambicje, na zadanie sobie pytania, czy to dla mnie, czy dla jakiejś pułapki, która przecież jest mną?
Lubię siedzieć i słuchać kiedy w końcu zrywacie z siebie firanki, kiedy kolejna z was dołącza do grona kobiet, te pierwsze drgnienia, pierwsze nagie spacery po chłodnych kafelkach łazienki.
Uśmiecham się, zazdroszczę wam tych przesunięć, tych splątań, wspominam.
Patrzę z góry na swoje ciało, znudzona powagą sytuacji, nie ma tam już nic z pierwszej młodości, tylko szorstkość przyzwyczajenia.
dobrze, że służy mi szkielet, szkieletu nie ma gdy się kochasz, za wszystko odpowiada skóra i mięśnie
szkieletowi można zaufać, jest ironiczny, niewidzialny, doskonale dobrany, ale wcale nie strojny
Gdybym nie mówiła językami ludzi i aniołów, a miłość bym znała...
Niosę kopertę jak kukułcze jajo, stuk - pieczątka, portfel puszcza się na prawo i lewo.
Jaka jestem zabawna z tymi słowami, jak są skomplikowanie piękne, fikuśnie dobrane, wdzięcznie proste, takie jak tyle innych, ale przecież nie w najbliższym otoczeniu. Lecą jak lawina, lawinka, strumyczek, fajerwerk, zimny ogień, pula skojarzeń, och jakże ładny obrazek. Och jaki kompletnie bez znaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz