niedziela, 22 stycznia 2012

Saviour doesn't like guns

Jest mi do zanudzenia, więc piszę notkę. Zmieniam wygląd profilu, czcionki, odświeżam fejsbuka, rebloguję zdjęcia na tumblrze, odświeżam pocztę, biorę się do czytania tekstów do pracy, odkładam, bo ch... to warte, nawet nie wiem, o czym chcę pisać. Mogę jeszcze opracować tematy do egzaminu, ale zrobiłam troszkę wczoraj, dziś mogę odpuścić, nie chce mi się. Komentarza na pb nie działają, nudzę się. Wychodzę do kuchni, pałam obrzydzeniem, zalewam budyń wodą z wylewającego ją naokoło czajnika, olewam naczynia, które mam umyć, wychodzę, siadam. Odświeżam fb, odświeżam pocztę, odpisuję na smsa, patrzę przez sekundę na świat, nie w monitor, dobra - wystarczy, jem budyń, odświeżam twój profil, odświeżam twój profil, odświeżam swój. Może by zmienić avatar, szukam, oczy mnie bolą od monitora, ale przecież nie wyłączę, zeżre mnie pustka. Nie mam już żadnej książki prócz tych naukowych, jestem leniwą, głupią małpą, że nie siedzę i skrupulatnie się nie uczę. Dziś w mieście byłam mgłą, już nie jestem. Teraz jestem zadresionym ciałem, które porusza 30krotne odtwarzanie Angusa i Julii Stone. Nic mi się nie chcę, gnuśnieję.
Jest mi do zanudzenia, więc piszę notkę. Jestem tu sama, współlokatorka znów za ścianą z facetem, zaczyna mnie to irytować. To słabe z mojej strony, wiem. Odświeżam swój profil, czytam smsa, próbuję sobie przypomnieć, że gdy wychodzę z mieszkania w mgłę jestem mgłą, jestem sama ze sobą i chcę być sama i jest mi dobrze i cieszę się tu i teraz-em. Robiłam zdjęcia, ale na pb nie działają komentarze, jak mówiłam, więc w zasadzie po co je wrzucać (sic! ! ! szokuje mnie prawda o sobie samej). Wyszłabym na dwór (pole, wg tutejszych), ale jest ciemno, zimno i niebezpiecznie. Mogłabym policzyć gwiazdy, może to zrobię, ale przez okno nie widać, musiałabym otworzyć, wychylić się i... nie. No lepiej nie. Odświeżam twój profil, jakie to wkurwiające, że to robię. Mógłby zjawić się ktoś, przez kogo przestałabym odświeżać profile, których nie powinnam zauważać. Odświeżałabym inne. Dlaczego niektóre kobiety tego nie robią? Sybille na pewno nie robią.Próbowałam sobie przypomnieć jak to było chodzić z babcią za rękę, ale nie potrafiłam. Zamiast tego godziny zmarnowane przy komputerze. Ironia - pisać to na komputerze właśnie. Chciałam bez, ale skończyło się nerwowością i rozpaczliwą pustką, lepiej już siedzieć i przewijać obrazki klikając - reblog - 
Jest mi do zanudzenia, więc piszę notkę, długą notkę. Nudzę was, których tu nie ma i którzy tego nie czytacie. Kubki, talerze wchodzą mi na głowę. Nie pójdę spać, bo nie zasnę. Nic nie zrobię, bo nie. Bo nic, bo nic, bo nic. 
Mogę sobie wymyślić nowe imię i nazwisko, pobawić się photoshopem, to bardzo zabija czas, mogę polepić motylki z origami, mogę tyyyle, tyyyle jest możliwości. Odświeżam pocztę, klikam reblog, odświeżam twój profil, swój profil, fejsbuka, rebloguję obrazki, zmieniam czcionki, jem budyń, odpisuję na smsa...









2 komentarze:

  1. hej ho panienko z krakowskiego okienka! zapędziłaś się. kogo nie ma to nie ma. kto tu jest ten jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to "moje". Odświeżam, odświeżam... Mogłabym wyjść i zacząć zmieniać świat, tjaa... Ale ja odświeżam. I jeszcze herbata gdzieś między kliknięciem, a odpisaniem (to zamiast budyniu).

    OdpowiedzUsuń

.

.