Jesteś przy mnie, tak blisko, tak codziennie. Może już za bardzo cię znam? Jesteś, jesteś tu, nie zostawiasz.
Wieczór ze łzami na posadzce łazienki, rano dom jest jeszcze twój, wieczorem już nie. Najszybszy dzień świata, 20 maja. Z domu do domu, nieoczekiwana zmiana adresu. Czy w tym szaleństwie jest metoda?
Huśtamy się po tej samej prostej. Twoje do przodu jest moim do tyłu, a jednak nie było bliżej. Nie było nigdy przyjaźniej.
I wiersz, napisany pierwszy od długiego czasu. I derealizacja, o której nie mam czasu myśleć.
Czerwony zwierz kokosi się gdzieś w środku, czeka na moment demobilizacji, by wprowadzić destabilizację. Sierżancie, zwolnijmy.
Wpadłam w sam środek bębna od pralki, wiruję, dostaję po policzku mokrym rękawem, w oczach mydliny. Ciągły szum. Posuwamy się dalej.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz