Kolejny film się zerwał, ale ja cieszyłam się samym robieniem zdjęć, byłam na to przygotowana. Bez pachnie obłędnie, a nad jeziorem dalej są ślady naszej niedzielnej miłości z kimś kto kocha mnie tak naprawdę, naprawdę. Tak naprawdę o którym to naprawdę ja nie mam pojęcia, bo nie dałeś mi się obdarować.
Książki wchodzą mi topornie, listy nie chcą się pisać, a moi rodzice to okrutni średniowieczni bogowie.
Tak strasznie chciałabym teraz zgłupieć, wyrwać się z recytowania z pamięci psychologicznych podręczników, które na zawsze na razie zastąpiły mi uczucia. Mam stać się na powrót niemowlakiem i wiedzieć tylko, co tak chcę, a co nie nie chcę. Dobrze-źle. Takie proste, a tak mogło się przez lata skomplikować. Ale nie dam się nikomu wziąć na ręce, wyciągnąć z czarnej nory. Gdy będzie mi dobrze u kogoś w ramionach, znów upadnę i prawie umrę, gdy mnie w końcu puści. A wszystko puszcza. Farba z tkanin w zepsutej pralce. Zalewa mi oczy, gęsta maź kolorów. Taniec. Chcę taniec.
Jak dobrze, że mam dziś nastrój na Tori, balsamiczna róża z niej na pokołatkowane, rozzębione serce.
Wszystkie słowa znów pasują.
when i thought
that her destiny
should've been mine"
"so we go from year to year
with secrets we've been keeping"
"not sayin'
not charmed at all
not sayin'
that you weren't worth
the fall
and i was alone when
i knew it was real"
"you caught me lingering
in another girl's paradise
the way she paints the world --
i want that in my life emeralds"
Pośpiewam sobie teraz z miną Reginy Mills.

Tori jest cudowna! Odkryłam ją za nastolęctwa. Część nastoletnich oczarowań się wypaliła, a ona została. Róża. Właśnie.
OdpowiedzUsuń