czwartek, 27 sierpnia 2015

Poprostem

Obudziłabym się na dźwięk wiatru i deszczu walącego w parapet, nareszcie szaro i chłodno. Byłoby miło pod kocem, z herbatą, tostem z dżemem, który tym razem nie spadłby na pościel. Grałoby może radio, czytałaby się książka, a wszystkie facebooki nie nęciłyby swoją łatwą rozrywką. Czytałoby się, pisało. Wszystko powoli i uważnie - zen i śpiący kot.

Wieczór za to byłby ciepły i słoneczny, chmury zrobiłyby spektakl na do widzenia. Potem łagodna ciemność i letnia bryza, zaczęłaby się cudownie nastrojowa i długa noc, w czasie której wszystko się może zdarzyć i się zdarza...

Takie tam, o życiu.

(I nawet podobałoby się rozmawianie z ludźmi, nawet przy kontroli, by trochę więcej słuchać niż zazwyczaj. Bo więcej słuchać niż mówić, to jeszcze nie ten malowniczy etap dojrzałości).



PS. Tak, tak, nowe leki działają jak trzeba.


2 komentarze:

.

.