Strasznie szumi. Mam dosyć tego szumu. Szumi mi w głowie. Szumi od chloru, od miodu, od wina, od dziwnych rozmów, od gwiazd, od papierosów, od komarów, od śmiechu, od flirtu. To są takie małe zjawiska, które przytrafiają się rzadko, a jak w nich uczestniczysz to myślisz sobie - ale niesamowite, pisarz by tego nie wymyślił.
Ktoś zapomniał, inni zadbali, zawsze na odwrót, zawsze na opak. Rewers-awers-awersja? Ponoć szum w głowie zmył mnie w odpowiednim momencie, ogród zamienił się w wystawę strachów na wróble, krzaki dumnie powiewają częściami zgubionej garderoby. Można by pomyśleć, że wszyscy turlają się w te same rejony, gdy impreza dobrze się ma. Nigdy nie pomyślałabym, że mogłabym podpisać się pod wulgarne aśnaebaem. Na szczęście jest już nowy dzień, szaleństwa nocy zostają rozgrzeszone i zapomniane. Mogę znów być sobą, bać się pijących i unikać miodno-piwnych mieszanek, schować strój do szuflady (zaraz, gdzie moje bikini?!!), być przerażona jutrem.
Boli głowa, noc rozpływa się w niedosuszonych oparach. Oddechy wolne, ruchy niespieszne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz