Gdy patrzę na zdjęcia pięknie udekorowanych stołów, pokoi, ogrodów; gdy oglądam magazyny z regału wnętrza/ crafts/ decoration/ style; gdy przeglądam blogi z inspiracjami i blogi o wszystkim, co handmade - nie mogę oprzeć się, żeby nie zadać pytania: po co tyle zachodu?
Owszem, to wszystko jest naprawdę urocze, piękne, zachwycające, klimaciarskie, magiczne, śliczne etc., ale dlaczego godzinami wytwarzać karteczki z imionami gości, przyczepione do łyżeczek ptaszki, ręcznie składane serwetniki, malowane wazony, prezenty zapakowane jak dzieła sztuki, notesik na listę zakupów z ręczną kaligrafią, wieszaki w zdobienia... To jest takie TYMCZASOWE. Pięć minut i karteczki znajdą się pod stołem, ptaszki zaplączą się między palcami utrudniając jedzenie, a opakowania prezentów zostaną zerwane. Dlaczego więc dopracowywać takie drobiazgi? Dla stylowych zdjęć umieszczanych potem na blogach i w czasopismach? Dla krótkiej uciechy oczu? Dla pamiątki (bo zawsze taki bilecik można włożyć do albumu). Nie przekonuje mnie to.
Śmieszą też albumy scrapowe, które tworzą szczęśliwe matki zapisując w ten sposób każdą chwilę z życia rodziny - Piotruś u lekarza, Piotruś znalazł muszelkę, Piotruś dostał prezent, Piotruś i Tata na rowerze...
Idea fajna - celebracja wspólnych momentów szczęścia. Ale...to też mnie nie przekonuje.Wyczuwam to jakąś kreację. Jakąś nieprawdziwość. Jakąś STYLIZACJĘ.
Może to kwestia mojego charakteru - nie lubię "tracić czasu na pierdoły", jestem zadaniowa - wysiłek ma się opłacać, a efekt być widoczny i najlepiej długotrwały. Poza tym w tak szybkim świecie jak nasz nie umiem sobie wyobrazić, żeby siedzieć i dłubać przy "kreatywnych gadżetach" i to nie po to, by na tym zarobić, ale aby cieszyły oko.
Dobrze, nie będę ukrywać - podobają mi się te ptaszki, dzwonki, lampiony na drzewach, zdobione notesiki. Sama czasem chciałabym zatracić się w wypełnianiu nimi życia (tworzenie hurtowo zakładek do książek i kartek potrafi odstresować jak nic innego).
Może po prostu tego jest za dużo - może jest zbyt powszechne, ale jednocześnie zbyt odległe od Prawdziwego Życia. Pełno czasopism lifestylowych, blogów z inspiracjami itd., lecz nie mogę uwierzyć, że to jest codzienność, że to jest norma. Że to nie naginane tworzenie kreatywnej rzeczywistości, gdzie każdy ma pasję i żyje się wśród ślicznych drobiazgów. Coś mi tu nie gra. Bo powiedzcie - czy ktoś z was widział więcej niż raz-dwa takie wypieszczone mieszkanie / przyjęcie/ prezent/ ogród? Takie nagromadzenie uroczych detali? I ich kreatywną, szczęśliwą, spełnioną twórczynię tryskającą talentem i pomysłowością jak Wezuwiusz? Celebrującą każdy moment?
PS. Miałam trzy Nauczycielki - każda z nich posiadała tego typu cechy: radość życia, świadomość, energię, kreatywność, umiłowanie drobiazgów, uśmiech. Ale czułam, że to prawdziwe. I żadna z nich nie ma "kreatywnego bloga z inspiracjami". Choć jedna bloga ma :)
A druga oprócz gam i sonat nauczyła mnie relaksacji, technik rozwijania się, decoupage'u, filcowania. I prawdy, że w życiu trzeba umieć jak najwięcej. Nawet rzeczy zupełnie nie składających się w całość. Bo nigdy nie wiadomo, co nam się przyda i z czego możemy potem żyć. I w co zamienić to życie...
Przyznam, że lubię od czasu do czasu pobawić się w takie pierdółki, daje mi to radość, cieszy oczy i jest ciekawą odskocznią od pseudofilozoficznej egzystencji. I chyba na tym polega cały żart, że robię to od czasu do czasu, od czasu do czasu przeglądam takie dziubdzianka w necie (a jest tego ogrom).
OdpowiedzUsuńAle zajmować się tym codziennie, od razu biec po aparat, fotografować z każdej strony, wrzucać na bloga (albo i kilka...) i odpisywać na 839 komentarzy? Nie, to by mnie bardziej męczyło niż rajcowało.
Co do dekoracji stołu to przypominam sobie wesele w ekskluzywnej austriackiej restauracji w ubiegłym roku - mnóstwo kwiatów między talerzami, kwiaty dekorujące sałatki, kwiaty dekorujące desery, do tego jakieś draperie i kamyczki...I weź tu człowieku zgadnij, co możesz zjeść, a co jest tylko dekoracją...
Dzieki :) No tak, niestety pisze po niemiecku... moze kiedys zaczne tlumaczyc na angielski... Polskieko nie umie na tyle dobrze zeby pisac teksty :(
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!