niedziela, 9 grudnia 2012

En I'm calling u am calling u

Bajkowo mi bardzo i nie chcę się wybudzać. Choć to bajka spreparowana oglądaniem "Once upon a time". Ale ja zawsze uwielbiałam bajki - czytać, słuchać, wymyślać, oglądać, bawić się w nie i oczywiście chcieć ich. Obawiam się, że nigdy z tym nie skończę, skończę za to jak samotna prządka w ciasnej wieży, otoczona ładnymi przedmiotami i ciągłą nadzieją na spotkanie Łowcy. Taak...
Może to ten śnieg, a może serial, rozmarzenie pęcznieje, próbuje wyprzeć strach przed rzeczywistością. Nie wiadomo, co groźniejsze - mrzonki, czy rzeczywistość? Ale, ale. Znów zaczęłam uprawiać analizy, a chciałam tylko zarysować delikatny wstępik do czegoś, co chciałam zaprezentować już bardzo dawno za pozwoleniem Twórczyni, ale czekałam na dogodną chwilę. Nie wiem, czy ta jest dobra, ale korzystając z bajkowych okoliczności może nie należy czekać dłużej. To zdjęcie jest jednym z najpiękniejszych, jakie widziałam, może dlatego, ze Ona je zrobiła, a może dlatego, że jest po prostu udane - nie perfekcyjne - ale ma znaczenie, ma subtelność, ma uczucie fotografa. Jest jednocześnie niecodzienne, a przecież zanurzone w codzienności - codzienności słodyczy, domu pod miastem, romantycznego kolekcjonerstwa, wrażliwości na świat, który w każdej minucie od nowa zaczyna się i kończy. Może podniośle to brzmi, ale to moja wina. Nie umiem zostawić niczego bez opisu i kontekstu, wszystko muszę zagadać. A niech tam, bełkotliwa ze mnie wróżka - prządka. 





a ode mnie jeszcze wtręt duszogrający: http://www.lastfm.pl/music/Soniamiki/_/very+loud

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.

.