Niewiele takich dni się udaje, ale temu nic nie brakuje. To już ten czarujący czas, który odmienia wszystkie spojrzenia i pozwala uwierzyć w magię, nabrać nadziei, uśmiechać się ciepło. Mrzonka, a jakże, ale jakże przyjemna, choć przez te dwa-trzy tygodnie.
Przepis na dobre Mikołajki? Dzień wolnego, herbata z sokiem malinowym, kanapki z czosnkiem, ciepły sweter, szybko zapadająca ciemność, delikatnie zasypujący wszystko śnieg, nowy film w aparacie, kawa z czekoladą, świeczka, Puppini Sisters i cały sezon "Once upon a time".
I można próbować ignorować strach, zapominać o jego gorących, czerwonych dłoniach. Gdyby wszystko było takie bolesne jak ból gardła leczony cytryną i imbirem...
Aj, Mikołaju, Mikołaju...
Lata świetlne minęły, odkąd tutaj byłam. Przeczytała kilka postów i znowu poczułam się tak, ja po maturach w Jasminum, Ty z waniliowymi, ja z wiśniowymi, imbryczek, migocące słońce i dziwna cisza przed burzą.
OdpowiedzUsuńTęsknię Lynn.