Taka pogoda powinna być w raju. Jesień to plasterek z dobroczynną melancholią. Wszystko pasuje - nareszcie znów szale, kurtka, niskie chmury. Pasuje Virginia Woolf, pasuje osamotnienie, smutek. Stoisz, a obok świat pędzi już po rokrocznieszkolnemu. Stoisz, jeszcze czekasz na wejście swojego życia w obieg.
Jarzębiny czerwieńsze niż zwykle. Siedzisz na ławce, czekasz.
Czeka też w drugim pokoju ogromna, idiotycznie kolorowa walizka, wypakowana po brzegi. Przeprowadzka ("módl się do świętego Jacka"), wchodzę w nowe okno. Nowe okno wchodzi mi w źrenice.
Witaj ulico R. , zwyciężyłoś Duże Miasto, masz kolejnego zakładnika.Jutro pociąg popędzi tur tur-tur-tur-turtur. Nieregularność przeciągów.
Póki co przesuwamy się, albo tylko świat i pociąg. Może w rytm tej hipnozy - nie mogę się uwolnić:
Jesień to plasterek z dobroczynną melancholią - pięknie to ujęłaś. Cieszę się, że już kończy się lato.
OdpowiedzUsuńCo do tego, co napisałaś na moim blogu - ja powinnam podziękować Tobie za to samo:) Czytam wiele blogów, różnych tematycznie, ale w całym tym bałaganie Twój zawsze będzie wyjątkowy - bo Ciebie miałam okazję poznać. Chociaż, im więcej u Ciebie czytam, tym bardziej odnoszę wrażenie, że poznałam Cię za mało.
wiem już jak będziesz mówić do córki- tamtą Halszkę wszyscy zdrabniali Hal. Mnie pasuje, Halszka- Hal.
OdpowiedzUsuń