"Zanim przeczytasz wiersz..." . To nie są wiersze, to nie są pracowicie zmetaforyzowane wersy, to nie są słowa silące się na poetykę, na oryginalne brzęczenie i prowokujące uczucia. Jest tu dużo banalnych zwrotów, bo to nie jest kreacja. Po prostu wzięłam dłoń i siliłam się, żeby pisać tylko do siebie. Stąd mogą się wziąć jakieś momenty niekontrolowanego, ludzkiego obnażenia. Nie chcę robić dziś z siebie teatru. Co za hipokryzja, że to publikuję.
Bo:
nie chcę tym razem nic powiedzieć, mimo rozsadzanych przez żałość płuc
nic nie powiem, nie zaskomlę
(nie umiem już bowiem pisać wierszy)
ucieszę się, że wraca mi zdolność do płaczu utracona na lata
to chyba i tak brak magnezu jest przyczyną nadmiaru boleści
na związki nie trzeba czekać
na kochanie zasługiwać
wystarczy nażreć się żeń-szenia
skupić na studiach
uspokoić oddech
chwycić zapewne pewnie "dni dzisiejsze"
z autobusem ludźmi znajomymi obiadem książką telefonem do babci
być i iść spać o ludzkiej godzinie, a do poduszki książka, a nie...
lepiej nie czytać jednak książek z opisem miłosnych gier i pozycji
nie wracać do przeszłości, nie patrzeć na ciało w lustrze
tylko zmyć twarz tonikiem, uprać rajstopy
nie lecieć do kartki i ołówka jak tylko wychwyci się coś pseudopoetyckiego
a potem frustrować, że nie umie się tego zapisać tak jak by się chciało
nie wmawiać sobie artyzmu, niepokorności
dzisiaj, w tym co napisałaś, jesteś mi bliska. w wielu słowach, tych będących poetyzacją życia byłaś i jesteś, ale dziś..po prostu Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńTo mnie trochę koi. Dziś już nie mogę, rzucam się jak wariatka z jakiejś pustki i rozpaczy i złości...
OdpowiedzUsuń