W fotografiach* Liny Scheynieus jest coś co mi się podoba i coś, co mi się nie podoba. Miejmy z głowy, co się nie podoba - na niektórych zdjęciach pokazuje coś, czego nie lubię, czyli "życie wyzwolonych młodych", długowłose, szczupłe piękności, seks, dżinsy, twarze pełne pogardy, prześwietlone blondynki, stylizacje na french new wave i jednocześnie brytyjskie hippie glam... Tak to odbieram.
Ale jest kilka fotografii, które nie kojarzą się z tym, co wyżej. Z czym się kojarzą? Z udaną ucieczką, z niebanalną osobowością, z bezsilną, cichą samotnością, ze światłem.
To tak, w prezencie sobie i Wam na noc.
Dobra-noc...
* to są jej "luźne prace", warto obejrzeć kilka sesji dla magazynów modowych (Another Givenchy, Crystal Wren, Another Daniella)
Jakie zmiany noworoczne! Bardzo podobają mi się te kolory. I zdjęcia, szczególnie dwa ostatnie.
OdpowiedzUsuń