wtorek, 5 kwietnia 2011

17. jak piknik, malarstwo flamandzkie i krzywy komin





Refleks na dziś: Życie jest czymś pomiędzy piknikiem a paniką.




Jestem zachwycona Lechem Majewskim. Jego erudycją, a przy tym wytrwałością w szukaniu dobra i prawdy w prostocie. Jego fascynacją starymi mistrzami sztuki i pokorą wobec własnych osiągnięć. Nie, nie jest artystowski. Znalazł doskonale wyważoną płaszczyznę między formą a treścią. Komunikuje swoje myśli i przekonania w miękki, ale zdecydowany i wyszukany sposób, a przy tej elokwencji nie jest banalny. Słuchając jak opowiada o "szaradach", którymi pozornie jest szukanie wieloznaczności w alegorycznych obrazach, mam ochotę rzucić wszystko, pobiec do wielkiego muzeum i zgubić się w odpryskach drogocennej, flamandzkiej farby...W końcu tam każdy szczegół ma metaforyczne znaczenie. Świat jak dla mnie.




____________________________________________________________________




Z radości dnia codziennego - ciepła ławka, krzywy komin, wyciągnięte nogi, perroracje na temat zmian i że "nie ma co zakładać" i że na początku wszyscy gramy i podrywamy i to jest właśnie tak pociągające - tylko właściwie co ja o tym wiem, prócz paru małych zgubień.

Zaczęło lać. Śnił mi się zielony płaszcz.
















2 komentarze:

  1. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że widziałaś gdzieś Młyn i Krzyż?! Och proszę, powiedz,że jeszcze nie ;(
    Ja uwielbiam Majewskiego cokolwiek by o nim pisali (na przykład że idealizował w Angelusie i że wszystko nie tak) i jestem bardzo ciekawa jak wyszło z tym młynem, widziałam jakiś dokument z planu.
    Refleksja dobra, szkoda że te pikniki przerywane są napadami paniki zbyt szybko. Ładnie gra u Ciebie szosztro:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W naszym kinie "Młyn i krzyż" w maju. Mam nadzieję obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń

.

.