Mam wrażenie, ze dwa przy takim obłożeniu to i tak jeszcze mało ;) Kiciusie może i ładne, ale jak to kiciusie- dzikie i niezależne, bywa że drapieżne... Cieszę się że mi się odczarowały ze złego uroku te kocięta... w końcu ile można przeżywać jedno? (długo, wiem, ale jest zawsze jednak pociąg mimowolny do dalszego życia, a to coś, co ostatnio wychodzi mi nadspodziewanie dobrze). Miau! Nie lubisz żółtych?
O, posłuchałam sobie Graftmanna... Straciłam go z oczu (uszu?) ładnych parę lat temu.
Stara prawda to, co śpiewa pan Graftmann w refrenie. W jednym z moich ulubionych filmów też o tym mowa: czasem ty jesz niedźwiedzia, a czasem niedźwiedź je ciebie... :)
Właśnie zaczyna w radiu terapeutka dusz... Posłucham, może przestanę się czuć jak niedźwiedzie danie główne... ;)
Mam wrażenie, ze dwa przy takim obłożeniu to i tak jeszcze mało ;) Kiciusie może i ładne, ale jak to kiciusie- dzikie i niezależne, bywa że drapieżne... Cieszę się że mi się odczarowały ze złego uroku te kocięta... w końcu ile można przeżywać jedno? (długo, wiem, ale jest zawsze jednak pociąg mimowolny do dalszego życia, a to coś, co ostatnio wychodzi mi nadspodziewanie dobrze). Miau!
OdpowiedzUsuńNie lubisz żółtych?
O, posłuchałam sobie Graftmanna... Straciłam go z oczu (uszu?) ładnych parę lat temu.
OdpowiedzUsuńStara prawda to, co śpiewa pan Graftmann w refrenie. W jednym z moich ulubionych filmów też o tym mowa: czasem ty jesz niedźwiedzia, a czasem niedźwiedź je ciebie... :)
Właśnie zaczyna w radiu terapeutka dusz... Posłucham, może przestanę się czuć jak niedźwiedzie danie główne... ;)