Cały czas żyłam w przeświadczeniu, że na studiach spotykają się inteligentni, w miarę dojrzali już ludzie. Myślałam, że wreszcie przestanę się borykać z pogardliwo-zawistną etykietką "Inteligo" nadaną przez starsze koleżanki w prywatnej szkole językowej. Bo miałam tylko siedem lat, warkoczyki, kolorowe rajtuzki, nie wiedziałam kto to Anastacia, a śmiałam mieć lepsze oceny od "fajnych". No, przynajmniej dawałam ściągać.
Od zawsze musiałam się z tym mierzyć - z tym, że wiem więcej, więcej czuję, więcej mówię. Bo dlaczego mam milczeć, skoro czytałam i wiem? Mam nie wychodzić przed szereg milczących w konsternacji baranów? Którzy tekstu nie przeczytali, ale "Boże, co ta baba mówi? W ogóle nie rozumiem jej bełkotu". Dla mnie zły wykładowca oznacza więcej pracy samodzielnej, a nie zlewania "bo i tak nic nie zrozumiem". Tak, jest mi głupio, że znowu to ja odpowiadam na pytania. Tak, czuję się zdeprymowana, że za każdym razem się odzywam, chociaż nie robię tego z chęci popisania się, tylko po prostu szanuję czas swój i nauczycieli.
Czy bogata wyobraźnia jest śmieszna? Czy aż tak żałosne jest dzielenie się spostrzeżeniami, Moja Droga Koleżanko z Lublina?
Wiem, w dzisiejszych czasach, kiedy rodzicom ustawowo zabrania się nauki dziecka czytać przed 6-tym rokiem życia, żeby wyrównać poziom w szkołach i ogranicza kreatywne myślenie do schematów, inteligencja nie jest w cenie. A jeżeli jest w cenie - jest produktem, stylem, lansem. Studiujemy literaturę, więc chodzimy w czerwonych gaciach, wielkich okularach i eksponujemy swoją orientację, ale jeśli ktoś odważy się zapytać : "Przepraszam, czy ma pani na myśli taką prozę jaką tworzyła Natalie Sarraute? " wymieniamy znaczące spojrzenia i unosimy swoją dumą, a także "inteligencją transcendentalną". Transcendentalną, bo niewidoczną.
Tak, ten ktoś od Sarraute, to znowu ja.
"Ta inteligentna", "Ta mądra", "Ta wygadana", "Pupilka polonistki", za to nigdy "Ta ładna", z rzadka "Ta sympatyczna". Z rzadka, bo formą obrony staje się atak - cynizm, wredota, siła, złość.
Od niedawna znów mogę powiedzieć "Zrobiło mi się przykro..." zamiast "Wkurwiło mnie to."
Patrzą z niedowierzaniem: "Tobie przykro? Myślałam, że powiesz, że miałaś ochotę jej przywalić".
Wczoraj mignął mi w necie tumblr z napisem: "Never apologize for being intelligent". Pomyślałam: jestem na studiach, już nie muszę. Pozostaje się tylko gorzko zaśmiać.
PS: Pogarda dla inteligencji bierze się z kompleksów, wiem. Niestety wiem też, że kompleksy biorą się z pogardy dla (bezinteresownej) inteligencji.
All the time I lived in the conviction that on studies people intelligent, just enough seen already, will meet. I thought that I would finally stop contending with the contemptuous-envious small label granted by older friends from a private language school - they called me"Inteligo" . Because I was only seven years old, hair in plaits, colourful tights, and I didn't know who it is Anastacia, and I dared to have better marks than "cool" ones. Yeah, at least I let them cheat on tests.
Since always I have had to cope with it - knowing more, feeling more, saying more. Because why am I supposed to be silent, since I read and I know? Am I supposed not to leave ahead of the row of rams being silent in the consternation? They didn't read the text, but "God what is this woman saying? Generally speaking I don't understand the gibbering for her ". For me the bad lecturer means more independent work, rather than pouring off "because still I will understand nothing". Yes, I am feeling stupidly, that then again it is I am answering questions. Yes, I am feeling dispirited each time I speak, although I am not doing it from desire for showing off, I only simply respect my time and teachers.
Is a fertile imagination funny? Whether sharing observations is so pitiful, dear Friend from Lublin?
Is a fertile imagination funny? Whether sharing observations is so pitiful, dear Friend from Lublin?
I know, nowadays, when they by law are forbidding parents to teach children to read before they are six in order to level the level at schools and is limiting the creative thinking to schemes, the intelligence isn't in great demand. And if is in great demand - is a product, with style, trends. We are studying literature, so we are wearing the red underpants, large glasses and we are showing our sexuality, but if somebody will dare to ask: "excuse me, you mean such a prose which Natalia Sarraute created ?" we are exchanging meaningful looks and we are lifting with one's pride, as well as with "transcendental intelligence". Transcendental, because invisible.
Yes, the one asking about Sarraute, is me again.
"The one intelligent", "the one clever", "the one eloquent", "Favourite of a teacher", by it never "the one pretty", sparsely "the one nice". Sparsely, because an attack is becoming a form of the defence - cynicism, power, anger.
But recently I can be telling again: "I felt hurt..." instead of "it pissed me off."
They are looking in disbelief: "You mean "feel hurt"? I thought that you would say you felt like whacking her ".
Yesterday I glimpsed on the net the tumblr with the inscription: "Never apologize for being intelligent". I thought: I am a student, no longer I must. Now I can only smile bitterly.PS: the Contempt for the intelligence is stemming from complexes, I know. Unfortunately I also know that complexes are stemming from the contempt for (unselfish) intelligence.
"Cały czas żyłam w przeświadczeniu, że na studiach spotykają się inteligentni, w miarę dojrzali już ludzie." - też tak myślałam. Teraz wydaje mi się, że większość znalazła się tam przez przypadek, że poszli na studia, bo teraz przecież wszyscy studiują.
OdpowiedzUsuńso so happy to finaly understand everything. This is wonderful.
OdpowiedzUsuńwiem, że to przykre, czasem cholernie bolesne, ale z drugiej strony zazdroszczę Ci tego, że właśnie nie milczysz gdy wiesz, że nie wbijasz się w schematy. jesteś wyjątkowa, pamiętaj.
OdpowiedzUsuńmoje stanowisko już znasz, to nie Ty powinnaś się czegoś wstydzić czy włączać intelektualne hamulce żeby się wpasować, do Ciebie powinni się naginać!
OdpowiedzUsuńKocham:*
To Ty w końcu wygrasz, nie oni.
OdpowiedzUsuńNie naginaj się dla innych- zwyczajnie nie warto.
P.S.: Tak, Kraków miałam na myśli. Jeżeli uda mi się zaliczyć pierwszy rok studiów (jakimś cudem) to planuję wyjazd do Krk w ramach MOST-u. Formalności w trakcie.
OdpowiedzUsuń(chyba wciąż żyję iście disneyowską wizją Jagiellonki)