Wraz z czwartkiem przyszła czystość myślenia i uspokojenie, tak samo z siebie. Czuję się nieźle, choć coś mnie bierze, łamie w kościach. Jesień jest absolutnie przepiękna, a przecież dopiero się zaczyna. Jeszcze tyle jesieni... Teraz chciałabym tylko nic nie chcieć i niczego nie pragnąć. Opadam w jakieś ciepło, wraz z przejmującym chłodem rąk. Trochę mało istnieję i chcę mało istnieć. Zmęczyłam się mrokiem, teraz niech otuli mnie przejrzystość myśli.
Pamiętam, jak budowałam z ojcem pałace z mebli.
A dachy i baldachimy były ze starych, maminych apaszek.
byłam książniczką.jestem książniczką.
Matthew...
OdpowiedzUsuńIsabelle...
Theo...
zawszę nią byłaś i pozostaniesz.
OdpowiedzUsuń