Poczułam przypływ optymizmu. Wszystko przez przypadkowo wysłuchaną audycję społeczno-polityczną w południe. Głowę zaprzątniętą miałam sprzątaniem, więc na czas nie doczołgałam sie do odbiornika, by wyłączyć gadające głowy, których zazwyczaj unikam jak ognia. Tematem audycji było podwyższenie wieku emerytalnego i sprzeciw Solidarności. Nie interesuje mnie to wiele, bo z zasady nie ufam żadnemu rządowi i żadnym związkom, wszystko zmieni się jeszcze sześćset razy, więc niech się plują nawzajem. Irytujące to jak nie wiem, ale co my możemy, jak nic nie możemy, prócz robienia co swoje. Do studia dzwonili zaangażowani słuchacze, większość koło 40-tki i starsi. Perrorowali namiętnie nad stanem rzeczy, nic nie było dobre, nic nie było słuszne, a Polska jak zwykle w ogonie europejskim i wstyd i masakra i bezsens. Co by nie było, jakaś tam racja. Ale dzwonili też moi okołorównieśnicy - 22-latek z własną firmą, 21-latek, 25... Wszyscy dziwili się, że nad kwestią przyszłych emerytów tak bardzo biedują dorośli, których ta sprawa będzie dotyczyć najmniej. To nas obejmie "najgorsze". Ale słuchacze ci nie byli poirytowani, wręcz przeciwnie. Mówili, że jest, jak jest i jeśli będzie trzeba będą pracować dłużej. Z chęcią popracują nawet do śmierci, jeśli praca będzie i będzie przynosić dochody. A byli pełni nadziei, ze tak. Bo wzięli sprawy w swoje ręce. Jak coś nie wypali, to wymyślą drugie coś. Zawsze jest jakieś wyjście. A jak będzie źle, to zawsze jest to wyjście za granicą. Są młodzi, może nie znają życia, chcą pracować dłużej, bo pracują dopiero kilka lat, zmieni im się do czterdziestki. Być może. A może nie. Nieważne. Chciałam tylko zwrócić uwagę, że ich wypowiedzi były naprawdę budujące. Nawet jeżeli sądzą tak tylko tu i teraz, to i tak warto było to usłyszeć. Sama zaczęłam przez to wierzyć, że sobie poradzę. Że wszyscy sobie poradzimy. Lepiej niż nasi rodzice i dziadkowie. A może po prostu inaczej. Chyba wystarczy wierzyć, że wszystko można i zawsze jest jakieś wyjście. No i oczywiście umieć wiele rzeczy. Nigdy nie wiadomo, czy kiedyś nie przyda ci się wyszywanie na tamborku...
PS. Dopiero 13:14, a ja już machnęłam tu dwie notki. Dziwne. Wszystko przez Króla Karola.
umiesz wyszywać na tamborku?!
OdpowiedzUsuń