środa, 16 marca 2011

9.jak fenyloetyloamina



PEA, czyli radość słodko-gorzka.

Ponoć jeżeli patrzymy na kogoś ponad 75% czasu podczas rozmowy, oszukujemy jego mózg. Naturalnie jako pozostałość po pierwotnych sygnałach, mózg koduje wówczas informację "uczucie". Idąc dalej tym tropem, mózg stwierdza bezapelacyjnie - skoro ta osoba obdarza nas uczuciem, my naturalnie też ją obdarzamy uczuciem. Mało skomplikowany ośrodek myślowy, swoją drogą, kiedy dojdzie do powyższej konkluzji - zaczyna wydzielać fenyloetyloaminę (PEA), chemicznie blisko spokrewnioną z amfetaminą.
I wszystko na ten temat. Jestem jedną z wielu ofiar związku chemicznego. Jeszcze jak do tego dodamy fakt, że szczęście to forma istnienia białka...

Napsoci takie PEA, a potem człowiek się nie umie pozbierać i uprawia werteryzm. Nawet po długim czasie i nawet w obliczu konfrontacji. Cóż za diabolika tego systemu.

Nie wiem, czym jeszcze mogę uratować tą notkę. Może stwierdzeniem Marii Eleny, że "tylko niespełniona miłość jest piękna". Ale czy to znowu takie pozytywne? Nie pozytywne. Ale sentymentalne. A czym byłoby życie dziewczyny bez bycia odrobinę sentymentalną? Więc bycie trochę samotną i rozmarzoną jest pewnym rodzajem rekompensaty za to, że naprawdę jest się zwyczajnie i bardzo banalnie trochę samotną , a na dodatek nie ma się nic wspólnego ze smukłymi, długowłosymi nimfami z amerykańskich zdjęć, które wyskakują po wpisaniu hasła "lonely". Poza tym nie oszukujmy się, kto nie jest samotny w dzisiejszym świecie?


Ale to chyba jest jakaś forma szczęścia - samotność, czy tam złamane serce. To po pierwsze oznacza, że czegoś próbowaliśmy. A po drugie zapewnia brak pustki na cały sezon. Jakbym miała wybierać - wolę się pławić w całej tej mgiełce rozkosznie smutnej przypadłości zwanej nieszczęśliwą miłością niż wstawać rano z poczuciem, że dzień to pusta, nudna, bezwietrzna dziura. Więc mimo wszystko uwielbiam PEA.

Co do konfrontacji :


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.

.