Próbując kultu samoświadomości, który naturalnie idzie w zupełnie innym kierunku niż powinien, znowu próbowałam dziś coś oswoić. Coś nieokreślonego. Zdefiniowałam też pewną strukturę, która sprawia, że moje Teraz jest takie chwiejne. Mianowicie są przynajmniej dwa Życia. Nie, nie odkryłam dowodów na reinkarnację. Są dwa Życia moje (przy czym Życie jest tu terminem roboczym z braku lepszego określenia). Są dwie jego Płaszczyzny.
1. 1. Życie Codzienne – szkoła-dom-szkoła-muzyk-sklep-dom-szkoła-książka-internet-znajomi-internet wspomnienia-muzyk-serce-ciuchy-internet-sklep-przyjaciele-dom-teatr-biblioteka-bibilioteka-bibilioteka…
I ten cały bajzel typu: *niecenzuralne* , boli mnie ręka, nie rozumiem tego, co za człowiek, kłótnie, połamane serduszka, wyrzuty, wściekłości, dylematy „napisać-nie napisać”, trzaskanie drzwiami, frustracyjki, nienawidzę ludzi, hałas, toksymie domowe, toksymie międzyludzkie, strachy powszechne, tremy, kompleksy i kompleksowe zestawy i przekroje innych „dodup”, krzyki i drapania
Wszystko źle, ale znamy to i kochamy. Pływamy w tym i nawet oddychamy. Jesteśmy sobą i gramy. Znamy ten teatr, lubimy go, jest Domem. Chcemy tam wracać.
2. 2. Życie Jako Wyższa Forma Lotu , czyli nie jestem na nią gotów
Ma związek z czasoprzestrzenią. Czas- niestandardowy (wakacje, lato, wyjazdy, wydarzenia nagłe i nieprzewidziane). Miejsce – poza znanym obrębem chodnikowo-jezdniowo-trawiastym. Jego granice są śliskie. Czasem zaczynają się dopiero za Miastem. Dziś na przykład już w odległym centrum handlowym.
Już nie wiem kim jestem, nie mam się czego trzymać. Wszystko SIĘ ZMIENIA I JEST INNE. Ludzie Stamtąd są jak kosmici. Inne jest niebo, trawa, temperatura powietrza i wilgotność. Krajobrazy osuwają się i przesuwają, chociaż stoję w miejscu. Dźwięki drażnią. Patrzę w ścianę, niczego nie znam, nic nie jest znane i bliskie. Nawet jeżeli siedzę na tym samym łóżku, co w Życiu Codziennym. Spędzam dnie z książką, która kojarzy mi się z Życiem Jako Inną Formą Lotu, choć czytana w Życiu Codziennym byłaby lekturą przyjemną i rozwijającą.
Ale to już. Czerwiec-Wrzesień. A potem przyjdzie jakaś Trzecia Płaszczyzna. Bo Pierwsza chyba już bezpowrotnie znika...
Tak naprawdę nie wiem, co jest jakie. Próbuję tylko nazwać te podziały na różne światy, których tak naprawdę nie ma, bo jak zaczniemy iść przed siebie bez ustanku to po wielu latach staniemy w tym samym miejscu na Ziemi. Są we mnie. Wiem, ktoś mówił (tak, ty) , że Twoje Życie jest tam, gdzie ty jesteś. Codziennie lub Niecodziennie i w Wyższej Formie Lotu. Ale widzisz...
A ta piosenka uświadcza mnie w różnych przekonaniach, a także dotwierdza do chodnika, nie mówiąc już o rozświetlaniu spojrzenia w dniach Jestem Wredna i Bezlitosna. W Życiu Codziennym naturalnie. A strona, z której pochodzi klip warta odnotowania ;)
Im więcej podziałów tym więcej wyjątków...? Panta rei. Podoba mi się zdjęcie, ale nowe tło nie.
OdpowiedzUsuńPo co się zaskorupiać w jednej przestrzeni, skoro można żyć we wszystkich naraz?